Czy „Bon Ton” jest nam potrzebny?
Jedzenie w Filharmonii. Ściąganie butów podczas koncertu. Zabawa komórką. Filharmonię w niedzielę odwiedził Robin Nietakt. Rozbitek, który spędził tyle lat na bezludnej wyspie, że zupełnie zapomniał jak należy się zachowywać w cywilizowanym świecie.
Na złotej sali symfonicznej nasz niesforny bohater popełnił wszystkie gafy jakie można zrobić podczas koncertu. Wiercił się na krześle, jadł, chodził po sali, bawił się telefonem komórkowym, ściągał buty… a nawet zasnął!
Na szczęście pojawiły się dobre duchy filharmonii Wiolina i Bary Ton. Dzięki nim, nasz niesforny Robin mógł poznać czym jest prawdziwy "Bon Ton". W godzinę nauczył się dobrych manier oraz dowiedział się czym są dobre dźwięki. Wysłuchał największych kompozycji świat muzyki – między innymi Serenadę Eine Kleine Nachtmusic Mozarta, Lato z cyklu Cztery pory roku Vivaldiego czy Cwał Walkirii z dramatu muzycznego Walkiria Richarda Wagnera. W międzyczasie dowiedział się także wielu ciekawych rzeczy.
Robin Nietakt już wie czym jest akustyka oraz jakie dźwięki wydają poszczególne instrumenty. Wszystkim, zainteresowanym przypomina: Akustyka to nauka o dźwięku i sposobach jego rozchodzenia się. Zajmowali się nią już starożytni Chińczycy ok. 5 tys. lat temu. Starożytni Grecy poświęcili jej nawet kilka rozpraw naukowo-filozoficznych. Dlaczego? To proste. Kochali teatr! To dzięki wiedzy o akustyce mogli zapewnić sobie dobrą słyszalność w Amfiteatrze.
Cały koncert w całości poświęcony został akcji "Usłysz dobre dźwięki." Uczestnicy nauczyli się rozróżniać dźwięki poszczególnych instrumentów oraz poznali zasady filharmonicznego savoir-vivru.
17-10-2016, 14:28:44 | Więcej na temat: Wydarzenia artystyczne